Kim jesteś, czym się zajmujesz?
Jestem inżynierem budownictwa, rzeczoznawcą specjalizującym się w zagadnieniach hydroizolacji budynków. Wierzę, że budynek zdrowy to budynek który utrzymuje odpowiednią równowagę wilgotnościową – na co dzień zajmuje się tym, by budynki (od początku lub na powrót) były odpowiednio zabezpieczone przed nadmiernym zawilgoceniem oraz korozją biologiczną – ze szczególnym uwzględnieniem renowacji zawilgoconych budynków, w tym obiektów zabytkowych.
Jak zaczęła się Twoja droga w szeroko rozumianym budownictwie/architekturze?
Na samym początku trochę zadziałał przypadek. Gdy pod koniec liceum zastanawiałem się nad wyborem studiów, pomyślałem: a może budownictwo? Jak się okazało, była to jedna z najtrafniejszych decyzji w moim życiu. Dziś mówię o sobie, że jestem absolwentem dwóch politechnik. Studia magisterskie ukończyłem na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Politechniki Łódzkiej. W maju 2022 roku na Wydziale Inżynierii Lądowej i Transportu Politechniki Poznańskiej obroniłem rozprawę doktorską dotyczącą skuteczności wtórnych hydroizolacji poziomych.
Jakie były największe wyzwania, z jakimi się spotkałeś?
Ukończenie doktoratu (gdyby to był klasyczny wywiad, to powinien pojawić się dopisek „śmiech”). Pisałem go niestacjonarnie, więc nie miałem najskuteczniejszego motywatora w formie deadlaine’u. Więc zamiast skończyć, ciągle coś poprawiałem albo zmieniałem. Z pomocą przyszła reforma ministra Gowina (pojawił się deadlaine). Ale jak to mówią, nie ma tego złego. Dzięki temu, ze proces trwał, efekty okazały się adekwatne do zainwestowanego czasu.
Jak oceniasz aktualną sytuację w branży budowlanej?
Nie da się ukryć, że czasy są… ciekawe. A przecież „obyś żył w ciekawych czasach” nie oznacza bynajmniej życzeń pomyślności. Ja jednak z natury jestem optymistą, więc staram się widzieć szklankę do połowy pełną. Chociaż jako inżynier powonieniem powiedzieć, że szklanka jest po prostu za mała.
Z drugiej strony od czasu pandemii mam nieustanne wrażenie, że wiele osób tylko czeka na gwałtowne załamanie, które jednak nie następuje. Zatem chyba warto być optymistą. Jak to mówią: bądźmy dobrej myśli, bo po co być złej.
Jakie trendy i technologie według Ciebie zmienią budownictwo w najbliższych latach?
Jestem niemal przekonany – a osobiście mocno na to liczę – że będziemy obserwować coraz silniejszy trend do powrotu do tradycyjnych rozwiązań z wykorzystaniem naturalnych (a tym samym) odnawialnych materiałów. Patrząc z perspektywy dwudziestu lat doświadczenia na ostatnie dziesięciolecia rozwoju inżynierii lądowej i architektury, odnoszę wrażenie że nieustający postęp technologiczny niekoniecznie przekładał się na zmiany na lepsze. Czasem wręcz skutkował (niestety) „bylejakością”.
Jakie wyzwania widzisz dla rozwoju budownictwa?
Myślę, że jednym z najważniejszych – choć pewnie nie najbardziej oczywistym – jest to, abyśmy jako szeroko rozumiane społeczeństwo, nauczyli się patrzeć na inwestycje budowlane i koszty z nimi związane jako całość. Zwykle oszczędności na etapie wznoszenia (czy renowacji budynku) skutkują niekoniecznie wspomnianą wyżej „bylejakością” (choć często tak się dzieje), ale przede wszystkim zwiększonymi kosztami utrzymania (w tym późniejszych remontów. Jako poznaniak (napływowy, ale zawsze) hołduję zasadzie, że skąpy dwa razy płaci.
Czy masz mentorkę lub inną osobę, która miała duży wpływ na Twoją karierę?
Nie mam jednej takiej osoby. Powiedziałbym raczej o mentorze zbiorowym. Jest wiele osób, które spotkałem na swojej życiowej i zawodowej drodze, a które wpłynęły na to, że jestem tym, kim jestem. Znajomi, przyjaciele, nauczyciele, współpracownicy, klienci, a nawet dziennikarze czy autorzy książek.
GDYBYŚ MÓGŁ ZMIENIĆ JEDNĄ RZECZ W BRANŻY - CO BY TO BYŁO?
Zabrzmi nieco populistycznie: dostępność cenową efektów końcowych naszej pracy, czyli nieruchomości.
Kiedy byłem na studiach w kinach leciał film, który zapewne dziś znają wszyscy (a przynajmniej słyszeli o nim): „Chłopaki nie płaczą”. Jego rola jest raczej rozrywkowa, ale niesie też w sobie jedno bardzo ważne przesłanie. Z oczywistych powodów nie przytoczę go dosłownie, ale chodzi o to, by zapytać się samego (czy też samą) siebie, co lubi się w życiu robić. A potem zacząć to robić!
Piszę o tym dlatego, że choć nie musiałem sobie zadawać tego pytania, uważam się za szczęśliwca, który uwielbia to, czym się zajmuje zawodowo. Jak śpiewał Abradap, daje mi kopa, że płacę tym, co kocham. I tego życzę każdemu czytającemu te słowa!
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.